Łańcucka „Bażantarnia” czyli tzw. las komunalny położony w południowo-wschodniej części miasta, obok basenu kąpielowego MOSiR-u powinna być miejsce rekreacji dla mieszkańców. Powinna, ale nie jest, bo tak naprawdę łańcucianie rzadko tam zaglądają.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż od wielu lat las jest bardzo zaniedbany. Kiedyś były tam wyznaczone ścieżki spacerowe, ustawiono kilka ławek i koszy na śmieci, ale wszystko zostało szybko zdewastowane, a ścieżki zarosły trawą i chwastami.
Lata swojej świetności „Bażantarnia” ma już dawno za sobą. Przed wojną prowadzono tu hodowlę bażantów, można było spotkać sarny i inne zwierzęta, rosło tu także kilkadziesiąt sztuk pięknych dębów szypułkowych.
– Teraz lepiej tam nie zaglądać – mówi pan Andrzej – mieszkający w bloku na pobliskim osiedlu. – Ten Las powoli zamienia się w śmietnisko, a miejsce to upodobała sobie młodzież, która wieczorami urządza tam balangi – dodaje.
Jest jednak nadzieja, że to się zmieni. Przykładem może być dzisiejsza, spontaniczna akcja sprzątania „Bażantarni”, w której wzięło udział 40 osób. Jej uczestnicy już po raz drugi skrzyknęli się na portalu społecznościowym i w ciągu trzech godzin zebrali okolo 150 worków śmieci, które załadowano na 3 ciężarówki udostępnione przez Łańcucki Zakład Komunalny i wywieziono.
– Jestem zbudowany frekwencją. Cieszę się, że mieszkańcom zależy na porządku w mieście i są w stanie poświęcić swój wolny czas na akcję społeczną – napisał na facebooku burmistrz miasta Rafał Kumek, który także wraz z kilkoma radnymi, m.in. Karoliną Pill-Sowa i Katarzyną Potera – inicjatorkami tegorocznej akcji, brał udział w sprzątaniu lasu.
Przy okazji sprzątania posadzono trochę drzewek, których zakup sfinansowało miasto. Należy zatem mieć nadzieję, że „Bażantarnia” będzie kiedyś znowu pełnić – obok parku zamkowego – funkcję rekreacyjną.
Adam Kunysz
Zdjęcia: Karolina Pill-Sowa