Gdyby zapytać przypadkowo napotkanego mieszkańca Łańcuta z czym mu się kojarzy nazwa „Bażantarnia”, odpowiedź byłaby zapewne taka, że to mocno zaniedbamy las w południowo-wschodniej części miasta, nieopodal basenu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Przed wojną prowadzona tam była hodowla bażantów. Po wojnie przez wiele lat minionego wieku las był licznie odwiedzany przez mieszkańców miasta. Potem zaczęła tam rządzić przyroda … i miejscowi amatorzy mocnych trunków. Były nawet próby zagospodarowania tego terenu, ustawiono kilka ławek i kosze na śmieci przy głównych alejkach, ale szybko wszystko zostało zdewastowane. Nagminnie wywożono tam różnego rodzaju odpady i mimo, że miasto wspierane przez okolicznych mieszkańców sprzątało las, zarośnięte chwastami i zanieczyszczone alejki na zachęcały do spacerów.
Teraz jak zapewniają gospodarze miasta ma się to wszystko zmienić. Od wiosny trwają prace związane z rewitalizacją „Bażantarni”. Wycięto już część samosiewów i starych drzew zaatakowanych przez szkodniki, powstają nowe, utwardzone alejki, wkrótce pojawią się przy nich ławeczki, będzie też mała siłownia plenerowa. Teren “Bażantarni” powinien stać się – obok parku zamkowego – miejscem rekreacyjno-wypoczynkowym dla mieszkańców miasta.
Na razie wstęp do lasu z uwagi na trwające tam prace jest zabroniony. Nie przeszkadza to jednak tym, którzy w dalszym ciągu traktują ten teren jako wysypisko śmieci. I wcale nie fatygują się iść z nimi w głąb lasu. Ostatnie zdjęcia w galerii wykonaliśmy dzisiaj, 14. sierpnia br., obok bloków osiedla Sikorskiego i przy chodniku prowadzącym do przejazdu kolejowego.
Tekst i zdjęcia: ADAM KUNYSZ