Na początku była woda i nic poza tym. No może nie do końca, bo było jeszcze dwóch mężczyzn. Mieli na imię Perun i Weles i tak się składało, że byli bogami. Trochę z nudów zaczęli stwarzać świat, a w pewnym momencie się pobili… Oto słowiański mit o stworzeniu świata, który reżyserka Natalia Koza w nieco żartobliwej formie przeniosła na scenę.
Jeżeli zgubiłeś drogę i chcesz ją odnaleźć, posłuchaj tętna ziemi. Jeśli ogłuchłeś na jej głos, szukaj jej w mitach ludu – tą maksymą malarz Franciszek Frączek, zwany Słońcesławem z Żołyni kierował się przez całe swoje artystyczne życie. Tymi słowami także zaczyna i kończy się spektakl. Wypowiada je młody Słońcesław (w jego postać wcielił się Bartosz Welc), który w sztuce występuje jako narrator.
– Śledząc twórczość Frączka stwierdziłam, że fajnie by było nawiązać do tak bliskiej mu słowiańskości. Wszyscy znamy mitologię grecką i trochę rzymską, a tak naprawdę nie znamy naszych korzeni, a to one nas ukształtowały – mówi Natalia Koza, autorka scenariusza i reżyserka spektaklu. – Chcieliśmy opowiedzieć mit w sposób przystępny dla młodego widza, żeby mógł tych bogów zwyczajnie polubić – dodaje Natalia. Szlachetny Perun (Beniamin Surowiec) cwaniak Weles (Karol Parys), oraz żeńskie boginie – Dziewanna (Milena Mac – Cyran), Mokosz (Wiktoria Wojnar) i Marzanna (Nikola Szuberla) rzeczywiście wzbudzają sympatię publiczności.
– Masz piasek? Masz piasek? – pyta Weles kolejne osoby z widowni, wywołując ogólny śmiech. – Biorę cię z mocy mojej, ale się nie oświadczam – mówi innym razem do jednej z pań, co jeszcze bardziej wszystkich rozbawia.
Taniec i ruchome obrazy
Ważną rolę w widowisku pełniła muzyka i taniec. – Powstały trzy choreografie. Pierwsza to taniec wokół posągów bóstw, w drugiej dziewczyny tańczą w Noc Kupały. W trzeciej, najtrudniejszej występowały już elementy akrobatyczne – mówi Jadwiga Harasymowicz – instruktorka tańca, autorka choreografii.
– Większość tancerzy to osoby, które już wcześniej uczyłam tańczyć, ale na warsztatach związanych z projektem pojawiły się też nowe twarze. Wszyscy dobrze sobie poradzili – dodaje.
Scena była podzielona na dwa plany. Na pierwszym występowali młodzi aktorzy i tancerze. Drugim był ekran, na którym pojawiały się ruchome obrazy.
– Wykorzystaliśmy lasery, efekty świetlne. Młodzież odtwarzała teatr cieni – mówi Bartosz Nalepa – ceniony artysta plastyk, pomysłodawca scenografii. Na początku królował motyw wody. – Zdecydowałem się na wizualizacje analogowe. Wszystko odbywało się na żywo – było wylewane wprost na rzutnik i transponowane za pomocą diaskopu na ekran – wyjaśnia Bartosz.
Większość rekwizytów wykonała młodzież podczas warsztatów plastycznych.
– Malowali gałęzie farbami fluorescencyjnymi, odbijali liście w prasie graficznej na płótnach, żeby stworzyć gaj. Tworzyli np. kwiaty paproci. Nikt nie wie jak one wyglądają, więc mogliśmy „zaszaleć” – śmieje się Bartosz Nalepa.
W warsztatach wzięło udział ponad 40 osób
Spektakl „W słowiańskim świecie Słońcesława” był zakończeniem projektu Gminnego Ośrodka Kultury i Rekreacji w Czarnej. Wcześniej w Ośrodku Kultury w Krzemienicy trwały warsztaty plastyczne i teatralne, a w Ośrodku Kultury w Czarnej – warsztaty taneczne. W zajęciach tych wzięło udział ponad 40 osób w wieku 7 – 16 lat.
Sztukę wystawiono 7 października w Ośrodku Kultury w Krzemienicy – miejscowości, w której Franciszek Frączek spędził większą część swojego życia. Specjalnym gościem była córka malarza – Jolanta Frączek, która opowiedziała o ojcu. Na miejscu można było obejrzeć również wystawę prac Słońcesława. Dodatkową atrakcją były wizualizacje trzech jego obrazów w technice wirtualnej rzeczywistości, które wykonał Mateusz Kot.
Projekt „W słowiańskim świecie <<Słońcesława>>” dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura – Interwencje. Edycja 2022”.
MICHAŁ OKRZESZOWSKI
Zdjęcia: MONIKA BARAN – KOZIEŁŁO